W północnej części Wigierskiego Parku Narodowego

Sierpniowy wypad do Wigierskiego Parku Narodowego był jednym z nielicznych najlepszych wycieczek jakie udało mi się zorganizować w przygodzie Szlakami Polskich Parków Narodowych, gdzie wszystko wychodziło tak jak być powinno. Żadnych planów awaryjnych, żadnych ekstremalnych niespodzianek, po prostu pogoda, chęć oraz cel szło w solidnym zgraniu.  
                                             

Chęć zobaczenia tego osobliwego Parku Narodowego była nieodpartą pokusą zwiedzenia go wzdłuż i wszerz. Tak też się stało. Po pierwszym dniu rowerowego okrążenia Jezioro Wigry, przyszedł plan na północną część Wigierskiego Parku Narodowego. Poranne wstawanie weszło w moją normę wyjazdową, więc po zjedzeniu solidnego śniadania ruszyłam przed siebie.



Mój niezawodny kompan, czyli rower, którego nazwałam roboczo "Śmigacz" sprawdzał się nie tylko po asfalcie, ale również po wyboistych leśnych ścieżkach, których było dość sporo. Wyjeżdżając z Piertanie i kierując się w stronę Królówek zwróciłam uwagę na szerokie i rozległe pora uprawne, a i też na nieopodal kryjące się Jezioro Pierty.



Trasę miałam bardzo przyjemną, tym bardziej, że pogoda była jak z bajki! Chmury nadawały uroku temu miejscu. Kierując się do miejscowości Wiatrołuża Pierwsza moim celem był północny żółty szlak Wigierskiego Parku Narodowego. Musiałam być sporo uważna, gdyż ten szlak był lekko ukryty z asfaltowej drogi. Jednak znalazłam go i na samym jego początku przywitała mnie drewniana kładka.



Jadąc żółtym szlakiem tzw. Kamienista Droga w początkowej jego fazie byłam lekko zdenerwowana z powodu dziczy jaką poczułam w tej części Parku Narodowego. To było niesamowite! Żadnego człowieka, tylko ptaki śpiewające jedno przez drugie, no i być może jakieś zwierzęta, które gdzieś tam pewnie sobie żerowały...


Jadąc dalej na południe zahaczyłam o Jezioro Królówek oraz Jezioro Gałęziste. Po drodze były jeszcze inne, a mianowicie Jezioro Koleśne czy Czarne, za którym ukrywało się większe Jezioro Krzywe. Krystalicznie czyste wody, które odbijały nawet niebo nadawało uroku tamtym miejscom.


Ciężko było się rozstać z widokami, jeziorami, kiedy to wjechałam na główną drogę nr. 653, gdzie w miejscowości Krzywe znajduje się Dyrekcja Wigierskiego Parku Narodowego. Zaopatrzyłam się w magnesik, pieczątki, a także symboliczny kubek z bobrem europejskim i wracając do Starego Folwarku myślami żegnałam się z kolejnym Parkiem Narodowym.
Na zakończenie postanowiłam przepłynąć się statkiem, na którym gościł sam papież Jan Paweł II. Zamówiłam sobie kawę z dobrą kremówką, która dodała smaku temu miejscu. Podziwiając szerokie Jezioro Wigry, piękną panoramę Wigierskiego Parku Narodowego myślami wracałam do sentencji papieża, a mianowicie, żeby mu pilnować tych wszystkich szlaków.
Nie tylko Wigierski Park Narodowy to las i jeziora, ale mogłabym dodać jeszcze, że to ludzie, którzy akurat z niesamowitym przekazem tworzą to miejsce.
Tak! Można tu odpocząć i nabrać duchowej energii!



Komentarze