Listopadowa przygoda w Roztoczańskim Parku Narodowym

Krocząc przed siebie i  być zdanym tylko na siebie to nieopisane przeżycie, które pokrótce chciałabym tutaj przedstawić. Organizacja samotniczej wyprawy nie jest czymś oczywistym. Wszystko tak naprawdę zamyka się w logistycznym przygotowaniu i uporządkowaniu myśli przed taką wyprawą. Nie jest to bynajmniej proste, ponieważ sam człowiek lubi sobie sprawiać samoistnie problemy. Tutaj tym problemem było zmierzenie się z nieznanym szlakiem, regionem, terenem, a i też... zwierzętami w lesie.

Listopadowa aura nie nastrajała dobrze, gdyż mżyło i było pochmurnie. Cóż, jednak tamtego czasu trzeba było iść przed siebie, by kolejny Park Narodowy wszedł w poczet wszystkich pozostałych. Wstając odpowiednio wcześniej zaczęłam swój szlak w Zwierzyńcu i na nim skończyłam. Kolejno przemierzałam przez Bukową Górę, Sochy, dalej czerwonym szlakiem przez Górecko Stare, Floriankę, Malowany Most, by ostatecznie przez charakterystyczne Stawy Echo wylądować na początku drogi. To dało mi 27,5 kilometrów w czasie 6 godzin, co skutkowało już wyjściem z lasu po zmroku.


Co ciekawe, tutaj miałam przyjemność podejścia na górę. Pagóry osiągają wysokość 350 metrów n.p.m. i do 100 metrów przewyższenia! Rozdzielają je natomiast doliny rzek i strumieni. Roztocze z kolei ma własny mikroklimat. Jest chłodniejsze od otaczających je terenów, ale za to należy do najbardziej pogodnych i słonecznych miejsc w Polsce, szczególnie wiosną i latem. Natenczas nie dane mi było obserwować słońca, aczkolwiek pogodnie się czułam przecierając kolejne kilometry w głąb tego pięknego Parku Narodowego.


Przecieranie nowych szlaków dawało mi większą świadomość koncentracji na trasie, a i też szerszy kąt patrzenia. Co jakiś czas zmieniał się las, inne było poszycie i inne drzewa harmonizowały z otoczeniem. Listopadowa pora nie była zachęcająca na wycieczki piesze, aczkolwiek przyznaję, że nawdychałam się sporo świeżego powietrza.


Co jakiś czas wychodziłam z lasu i mogłam doświadczyć sporej przestrzeni jaka mnie otaczała. Zaorane pole oczekujące zimy nadawały charakter tamtemu miejscu. Znajdują się również tutaj obszary nieleśne, którymi są przede wszystkim wilgotne torfowiskowe łąki w głównej dolinie rzeki Wieprz i kompleks Stawów Echo na potoku Świerszcz, do którego szłam z niecierpliwością. Tworzą one z kolei siedliska dla wielu gatunków wodno-błotnych i są bardzo ważnymi terenami żerowania zwierząt leśnych.


A propo zwierząt, to co jakiś czas myślałam o wilkach i o jeleniach. Nieopodal Florianki jak wracałam wyskoczyły przede mną cztery sarny z głębi lasu, które szybko zniknęły między drzewami. Miałam się na baczności, gdyż szlak, którym szłam nie obfitował w ludzi. Uprzednio zanim wyruszyłam w trasę poinformowano mnie, że jestem jedna z dwóch lub trzech osób, które postanowiły, że zagoszczą w Roztoczańskim Parku Narodowym tamtego dnia.


Ciekawostka! Już kilkaset lat temu Zamoyscy zaczęli chronić tutejsze lasy w celu utrzymania wysokiego pogłowia jeleni, dzików i saren do polowań. Przysłużyli się tym także innym zwierzętom. W Parku stwierdzono 190 gatunków ptaków i 55 gatunków ssaków (oprócz wymienionych m.in.: wilki, wydry, gronostaje, popielice i koszatki). Ostatnio po 200 latach nieobecności, w roztoczańskich lasach pojawił się ryś! 


Czas wędrówki ubywał aż do zmierzchu i niestety, ale trzeba było mocno przyspieszyć kroku pod koniec szlaku. Podziwiając Stawy Echo niezwłocznie udałam się do miejsca kwaterunku uprzednio zamawiając sobie w restauracji roztoczańskie przysmaki.

Tak jak wspomniałam, wychodziłam z lasu już po zmierzchu, a Zwierzyniec przywitał mnie nocnym krajobrazem oświetleń lamp ulicznych. Latarka tudzież czołówka na trasie była moim nieodzownym elementem wyposażenia i dzięki temu pod koniec wiedziałam gdzie kończy się mój szlak. Oświetlenie to nieodzowna pomoc, aczkolwiek poczułam wtedy powiew grozy. Nie zawsze bowiem wychodziłam po zmroku z lasu. Może to być sporo niebezpieczne ze względu na zwierzynę. 

Uważaj na siebie na szlaku kiedy wiesz, że dzień jest krótszy, pogoda jest barowa a słońce nie przenika zza chmur, ponieważ twoja wędrówka może być sporo rozciągnięta w czasie! 

Czołówka w kieszeni - otóż to! Mała rzecz, a cieszy :)


 


Komentarze