Być nad Morzem Bałtyckim i nie wypłynąć statkiem na fale? To tak jak być w Paryżu i nie widzieć Wieży Eiffla. Co jak co, ale w samym Słowińskim Parku Narodowym jak i w jego otulinie jest bardzo dużo atrakcji turystycznych, które mogą umilić nadmorski pobyt. Z racji tego, że moja historia przygody "parkowania" polegała na tym, by zwiedzić przede wszystkim Park Narodowy, to i tak w tamtym okresie, kiedy to aż ponad 7 dni zatrzymaliśmy się w Łebie, miałam okazję skorzystać z paru ciekawych propozycji turystycznych na czas wolny od plądrowania kolejnego mojego "parkowego" celu.
Niniejszym chciałabym pokazać i zaproponować pewne atrakcje turystyczne czyli jak można wykorzystać ponad 7 dni urlopu będąc w okolicach Słowińskiego Parku Narodowego.
1. Ciekawą alternatywą jest wypłynięcie statkiem niczym jak z filmu "Piraci z Karaibów" w morze, by do godziny czasu cieszyć się bujaniem jak na karuzeli, powiewem morskiego wiatru i bijącymi w statek fal. Generalnie Denega Łeba, bo o tym statku tutaj mowa, jest opcją na różne pory dnia. Ostatni rejs jest najdroższy, gdyż Denega wypływa w morze, by podróżujący mogli w oddali zobaczyć zachód słońca.
2. Inną rejsową przygodą jest wypłynięcie motorówką oczywiście z kapokiem w morze, gdzie ekstremalne wrażenia są gwarantowane. Przyjemność trwa około 30 minut, aczkolwiek ponoć po 10 minutach ma się dość, jeżeli fale są dość duże. Nie zapomnę sobie momentu, kiedy zastanawialiśmy się nad wybraniem tej opcji, jednak po minach turystów, którzy akurat przypłynęli z rejsu, zgodnie zdecydowaliśmy, że zrezygnujemy z tej możliwości na rzecz większego statku, kiedy morze będzie bardziej spokojniejsze.
3. Ta opcja wyboru statku, a raczej takiego niby jachtu spowodowała, że te 40-50 minut płynięcia po Morzu Bałtyckim dała nam przedsmak tego, co może czuć żeglarz lub marynarz kiedy wypływa w szerokie morze. Słony smak i zapach fal uderzających o dziób statku, jak i szybkość płynięcia było dla nas optymalnym wyborem.
4. W Łebie widzieliśmy różne aktywności jakimi oddawali się turyści łącząc w tym wszystkim swoją pasję i nieodpartą pokusę zrobienia "czegoś więcej" niż jedzenie ryb morskich lub leżenia na plaży. Paralotnia to było coś co długo nie mogliśmy odpuścić. Niestety akurat ta przyjemność kosztowała ponad 100 zł i raptem trwała około 15-20 minut, więc po długim namyśle zrezygnowaliśmy, by poszukać innej opcji turystycznej.
5. No cóż, niektórzy mając sprzęt mogli rozkoszować się sportem wodnym niczym jak pan i władca mórz. Kitesurfing to opcja dla ludzi o mocnych dłoniach i nogach. Generalnie mogłam popatrzeć na zmagania wysportowanych panów aniżeli samemu spróbować tej opcji.
6. Czy jest coś niemożliwego, czego nie można by było zrobić? Jazda quadem po plaży myślę dostarcza też mocnych wrażeń. Przy zachodzie słońca, kiedy ludzie odpoczywają w tawernach lub w knajpach taka forma aktywności myślę, że jest ciekawym doświadczeniem.
7. Atrakcji jest dość sporo w samej Łebie. Można wejść na ulicę polskich prezydentów lub pójść na wesołe miasteczko, można kupić fajne pamiątki i można dobrze spędzić czas z rodziną i przyjaciółmi w labiryncie lub na plaży. Można wypożyczać rowery i można dobrze zjeść smakowitą flądrę lub śledzia z frytkami. Naprawdę atrakcji nie brakuje. Jeżeli jednak czas w mieście się dłuży, a chęć poznania innych atrakcji turystycznych wzrasta wprost proporcjonalnie do długości pobytu, zawsze można pojechać w kierunku Sea Park Sarbsk, wyrzutni rakiet lub po prostu podjechać do latarni morskiej Czołpino czy Stilo. Kiedy naprawdę z nadmiarem czasu nie wiemy co dalej zrobić można przejść się Wydmą Łącką lub Wydmą Czołpińską. Uwierzcie mi! Nudzić się nie będziecie!
Komentarze
Prześlij komentarz