Jak to wydma wydymała w Słowińskim Parku Narodowym

Kiedy zbliża się lato, prędzej myśli się o wypoczynku niż o nauce lub o pracy. Wakacje często kojarzą się nam z odpoczynkiem na... plaży i chętnie wybieramy kierunek nadmorski, by uciec od zgiełku spiętrzonych obowiązków lub codziennej rutyny. 
Zwiedzając wszystkie Parki Narodowe nie mogłam narzekać na żadną rutynę i monotonię. Myślę, że tym wpisem mogę zainspirować wielu z Was do przemierzania poszczególnych szlaków, które często znajdują się nieopodal Waszego wakacyjnego zakwaterowania.
Co jeśli jesteśmy nad morzem, a leżenie na plaży jest nudne? No tak, ileż można leżeć, opalać się i kąpać się w morzu? Ciekawą propozycją i odskocznią jest wypad na trasy turystyczne!


Będąc w Słowińskim Parku Narodowym honorowym punktem wycieczki koniecznie muszą być wydmy! Te charakterystyczne "ruchome piaski" każdego roku przyciągają turystów różnym zmieniającym się kształtem terenu. Każdego roku te wydmy mają inną formację! 
Inną alternatywą jest możliwość pożyczenia roweru i wyruszenia na nadmorską przygodę. W moim przypadku była to 70-kilometrowa wyprawa z miejscowości Łeba aż do Wydmy Czołpińskiej i z powrotem.


Rozpoczynając rowerową wycieczkę trzeba przede wszystkim na samym początku sprawdzić wyposażenie i możliwości danego roweru, który został przez nas pożyczony lub zakupiony. Lasy w Słowińskim Parku Narodowym są często piaszczyste i ciężko jest czasem manewrować, jeżeli nasz rower nie spełnia podstawowych naszych oczekiwań jak hamulce, przerzutki czy grubość kół. 


Wyruszyliśmy wczesnym rankiem żółtym szlakiem w kierunku Żarnowska pożyczając rowery w okolicznej wypożyczalni na cały dzień. Trasa z Łeby do Żarnowska ma raptem 5 kilometrów i jest drogą asfaltową, którą się pokonuje w miarę szybko. Dalej jadąc przez Obszar Ochrony Ścisłej Bielice mijaliśmy po prawej stronie w oddali Jezioro Łebsko, a po lewej stronie Torfowisko Wielkie Bagno.



Mostek na bagnie ruszał się nieco pod moim i rowerowym ciężarem, więc nie na długo zostałam w tamtym miejscu. Dalej jadąc do miejscowości Gać, gdzie znajduje się baza naukowo - dydaktyczna IGiSR Akademii Podmorskiej oraz Obszar Ochrony Ścisłej Olszyna mijało się cmentarz, a także przejeżdżało przez rzekę Łebę. W oddali można było zobaczyć aż Górę Łącka!




Jadąc najpierw drogą asfaltową, a potem szosową mijaliśmy miejscowość Izbica, by ostatecznie dojechać do Kluki. Obok miejscowości Izbica ulokowane są tzw. Bagna Izbeckie, gdzie można wejść na kładkę i poobserwować podmokły teren. Kłopot z kolei zaczynał się przy rzece Pustynka, przy której znajdują się tzw. Stare Kluki. Na mapie jest oznaczenie, że tędy przebiega trudny terenowo odcinek szlaku. Jest to spowodowane tym, że w czasie deszczowych lub zimowych dni, teren może być podmokły i niebezpieczny, a jego podłoże niestabilne. Tutaj znajduje się również Obszar Ochrony Ścisłej Moroszka. 




Rowerowa przejażdżka przez Stare Kluki nie zajęła nam sporo czasu. Miejscami jednak prowadziliśmy rowery, kiedy rzeczywiście grunt nie był stabilny. Dla ułatwienia położono tam kładki, po których można było przejechać rowerem na spokojnie.
Obok miejscowości Kluki znajduje się również Obszar Ochrony Ścisłej Klukowe Buki. My jadąc drogą asfaltową przez miejscowości Łokciowe i Smołdziński Las dojechaliśmy do Czołpino. 




W Czołpinie znajduje się osada latarników, ale i również sama latarnia morska Czołpino. W środku Smołdzińskiego Lasu z kolei występuje popularna Wydma Czołpińska, przez którą jechaliśmy... na rowerach! Było to jednak spore utrudnienie, więc rower musiał być prowadzony przeze mnie po piasku. Logistyka wymagała tego, by szlakiem czerwonym od wejścia do Słowińskiego Parku Narodowego przejechać część leśną, następnie przez Wydmę Czołpińską dalej kierując się do Łeby morskim wybrzeżem. Z latarni morskiej rozpościera się piękny widok na Jezioro Łebsko i na Jezioro Gardno. Oczywiście na północ można skierować swój zachwyt na Morze Bałtyckie!




Do Łeby z Wydmy Czołpińskiej jest prawie 25 kilometrów. Jadąc wzdłuż wybrzeża bałtyckiego można doświadczyć dzikości jaką prezentuje sam Słowiński Park Narodowy. Nie sądziłam, że nad morzem poczuję się dziko! A jednak. Jadąc między falami a plażą mogłam na chwilę przystanąć na rozdrożu i zobaczyć jak majestatyczny jest ten nadmorski Park Narodowy! 



Teren był bardzo dziki do tego stopnia, że kiedy zobaczyliśmy na plaży leżącą zdechłą uchatkę, to nie mogliśmy się połączyć telefonicznie z Dyrekcją Parku Narodowego z powodu braku zasięgu! Dopiero po przybyciu na kwaterunek powiadomiliśmy o tym wydarzeniu stosowne służby. Należy pamiętać, by takich zdechłych zwierząt nie ruszać, tym bardziej kiedy znajdują się one w Parku Narodowym. Najlepiej jest wtedy powiadomić określone pogotowie.



Rowerowa podróż została zakończona sukcesem, tym bardziej, że dostarczyła nam ona niezapomnianych przeżyć. Wracając do kwaterunku w Łebie podziwialiśmy na końcowej części trasy zachód słońca. Zachody, jak i wschody słońca nad morzem mają w sobie coś niepowtarzalnego, kiedy to ma się poczucie przemijającego nie tylko dnia, ale też i kolejnych chwil, które zapisują się w kartach wspomnień. Tamta 70-kilometrowa wyrypka w Słowińskim Parku Narodowym pokazała nam wielkość terenu, po którym przemierzaliśmy poszczególne odcinki trasy. Okrążając praktycznie całe Jezioro Łebsko wróciliśmy tym samym do miejsca startu. 

A jak się prowadziło rower przez wydmę? Innymi słowy: wydma nas po prostu wydymała ;)


Komentarze