Koniki polskie są jedyną rasą koni prymitywnych w Polsce. Są one potomkami tarpanów, które żyły niegdyś w puszczach Polski, Litwy i Prus. Odłowione w Puszczy Białowieskiej w II połowie XVII wieku ostatnie tarpany, umieszczono w Zwierzyńcu - rezerwacje hrabiego ordynata Zamoyskiego. Rezerwat ten zajmował między innymi tereny dzisiejszej ostoi konika polskiego. Na początku XIX wieku tarpany rozdano okolicznym chłopom. Skrzyżowane z końmi domowymi zachowały się w okolicach Biłgoraja od początków XX wieku w postaci prymitywnej rasy koni chłopskich. Dopiero w okresie międzywojennym potomkami dawnych tarpanów zainteresowali się naukowcy.
Przygodę z Roztoczańskim Parkiem Narodowym zaczęłam w listopadzie w Zwierzyńcu. Wiedziałam, że nie jest to miesiąc turystyczny, więc nie spodziewałam się wielu tłumów. Zwierzyniec to miasto, gdzie produkowany jest również browar, a charakterystycznym punktem jest oczko wodne, które znajduje się nieopodal Parku Narodowego. Jak się tu znalazłam? Z Rzeszowa dostałam się busem do centrum Roztoczy. Znajduje się tutaj wiele tras i ciekawych szlaków.
Przy wejściu do Roztoczańskiego Parku Narodowego jest także Dyrekcja Parku Narodowego i Ośrodek Edukacyjno - Muzealny. Znajduje się tam wystawa z 11 dioram prezentujących 17 środowisk. Można w ciekawy sposób zapoznać się z florą i fauną, środowiskiem i klimatem, historią i kulturą Roztoczańskiego Parku Narodowego. Moim celem był zakup pamiątek i podbicie pieczątki do książki "Polska. 23 Parki Narodowe" Pawła Fabijańskiego.
Wracając do tematu konika polskiego, nie spodziewałam się, że tak dużo informacji dowiem się na jego temat w Ośrodku Edukacyjno-Muzealnym. Ciekawa multimedialna prezentacja, która rozpoczyna się od ważnego dla powstania Roztocza okresu kredowego i ówczesnych mieszkańców morskich głębin oraz wędrujących wzdłuż jego brzegów dinozaurów kaczodziobych i
drapieżnych teropodów sprzed kilkudziesięciu milionów lat, by potem przejść do czasów współczesnych, gdzie można podziwiać bogaty świat grzybów, roślin i zwierząt Roztoczańskiego Parku Narodowego dała mi przedsmak całości jaka miała mnie spotkać tamtego dnia, a między innymi także osobliwe spotkanie z roztoczańskimi końmi. A dzień nie był długi i musiałam logistycznie tak ułożyć plan wycieczki, by zwiedzić najważniejsze punkty Parku.
Ogólnie hodowla zachowawcza konika polskiego Roztoczańskiego Parku Narodowego prowadzona jest w warunkach zbliżonych do naturalnych, na obszarze wydzielonym w okolicy stawów "Echo" oraz w warunkach stajennych we Floriance. Właśnie przechodząc przez Floriankę napatoczyłam się na konika polskiego. Jakież moje było zdziwienie, kiedy one podeszły do mnie z wielkim zainteresowaniem. To było coś!
Mieć na wyciągnięcie ręki takie piękne zwierzę! Nie byle jakie, a mianowicie dlatego, że konik polski to symbol Roztoczańskiego Parku Narodowego, jak na załączonym zdjęciu!
Ogólnie ostoja Rezerwatowej Hodowli Konika Polskiego powstała w 1982 roku. Obejmuje ona obszar około 220 ha, w skład którego wchodzą lasy, stawy z liczną siecią grobli oraz dolina strumienia Świerszcz, który służy konikom jako wodopój.
Obecnie w Ostoi przebywa stado około 20 sztuk. W 1995 roku utworzono Ośrodek Stajennej Hodowli Koników Polskich we Floriance, jak na załączonych zdjęciach, w którym prowadzone są prace mające na celu zachowanie cech genetycznych tarpanów wśród koników polskich. Charakterystyczne cechy konika polskiego to: niski wzrost (125-135 cm), obfite owłosienie w okresie zimy, maść myszasta z czarną pręgą przez grzbiet, pręgowane w okolicy
łopatek i stawów skokowych. Koniki polskie charakteryzują się dużą siłą w stosunku do masy ciała, wytrzymałością, odpornością na choroby oraz łagodnym temperamentem i charakterem. Rasa ta posiada wybitne właściwości przystosowawcze, charakteryzuje się ogromną żywotnością i zaradnością. Naprawdę mogłam spokojnie je obserwować, a one w swoim własnym środowisku chętnie mnie przyjęły jako gościa. Aczkolwiek nie odważyłam się, by je pogłaskać.
Miałam taki jakby respekt w stosunku do nich. Chwilkę zajęło mi obserwowanie koników polskich w ich hodowli, bym dalej mogła pójść szlakiem przed siebie. Przed spotkaniem jednak koników polskich miałam osobliwy kontakt wzrokowy z owcami, które na ani jeden moment nie spuszczały mnie ze swojego zasięgu. Tutaj, akurat w tym Parku Narodowym czułam się na ciągłej obserwacji... zwierząt. Nie wiedzieć czemu, ale czułam się naprawdę nieswojo.
Czy to krowa, czy to pies, byłam dość ciekawym zjawiskiem dla nich. Obawiałam się jednak, że trafię na dosłownie watahę wilków. Kiedy tak myślałam, to na 400 metrów ode mnie w samym lesie przebiegła gromada saren. Tak, to jeden z tych Parków Narodowych, gdzie większość moich napotkanych towarzyszy jakich minęłam to były zwierzęta. Długi czas wędrowałam sama i długi czas nie spotkałam żadnego człowieka. Naprawdę miałam chwile zwątpienia. Jednak wychodząc z Roztoczańskiego Parku Narodowego, niestety już po zmierzchu (czołówka się przydała!), miałam poczucie dobrze spełnionej wycieczki.
Teraz trochę żałuję, że nie pogłaskałam konika polskiego po jego grzywie i pysku. Takie rzeczy nie dzieją się zawsze na szlaku. No cóż. Miło jednak wspominam tamten czas, a jeszcze milej, kiedy włączam to video o Koniku Polskim na Roztoczu:
Komentarze
Prześlij komentarz