Zimowa Ścieżka nad Reglami w Tatrzańskim Parku Narodowym


Koniec kalendarzowego roku zawsze nastraja melancholijnie w kwestii podsumowań rzeczy odhaczonych i spraw niezałatwionych, tudzież daje nadzieję na lepszy kolejny rok. Wtedy akurat był to czas pięknych wspomnień związanych ze wszystkimi Parkami Narodowymi. To właśnie w Tatrzańskim Parku Narodowym kończyłam dwa lata pełne pasji i zaangażowania na szlakach.



Ileż poświęceń i trudów z całą logistyką i ekwipunkiem musiał być załatwiony niemalże do końca każdy wyjazd na parkowe szlaki! Głowiłam się i troiłam, by wszystko było zapięte na ostatni guzik. Mimo tego niesamowite zbiegi okoliczności i studium przypadków powodował niekiedy rozchwianie mojego misternego planu, ale nie tyle, by nie ukończyć tej przygody.



Parkowa przygoda przyczyniła się do całkowitej zmiany postaw w kwestii przygotowań do wyjazdów czy do organizowania wypraw. Spowodowała wzbudzenie nie tylko we mnie ale i w towarzyszach mojej podróży chęć przetarcia innych szlaków, które nigdy nie były plądrowane.
Z tymi podsumowaniami tuż przed sylwestrem a po świętach Bożego Narodzenia wyruszyliśmy do Zakopanego, by oddać się urokom pięknej zimy, która na dobre zawitała w Tatrzańskim Parku Narodowym.



Było sporo śniegu co tym bardziej oddawało charakter tej wycieczki. Z racji sporego opadu tego białego puchu postanowiliśmy, że przejdziemy całą Ścieżkę nad Reglami, którą rozpoczęliśmy w Zakopanem z pod skoczni. Idąc w tym śniegowym klimacie często wspominałam w głębi serca o tym jak to rozpoczynałam przygodę Parków Narodowych i w jakim to było czasie.



Tamten czas był mocno skomplikowany, jednak chęć zrobienia czegoś nowego i innego spowodowała, że z pasją rozpoczęłam swoje "parkowanie". Podobno jest tak, żeby nie podążać tam, gdzie wiedzie ścieżka, lecz by iść tam, gdzie jej nie ma po to, by wytyczyć nowy szlak. Myślę, że pomysł o Parkach Narodowych, jaki się zrodził dość spontanicznie w moim przypadku może też być inspiracją dla kogoś innego, a może nawet dla Ciebie?



Tuż przed sylwestrem idąc wzdłuż czarnym szlakiem nie było nam dane podziwiać pięknego majestatu Wysokich Tatr, jednak urok zamglonego dnia i odbijająca się biel oddawała samoistnie czystość i nietykalność tego miejsca. Akurat mało osób spotkaliśmy na tym czarnym szlaku i przez to wydawał się on być dzikszy niż dotychczas. Przechodząc przed Dolinę Białego czy Strążyska, a potem Małej Łąki, by ostatecznie wylądować przy Dolinie Miętusia kończąc pierwszego dnia w Kościeliskiej miało się poczucie dobrze spędzonego czasu na szlaku.



Cisza i spokój towarzyszył nam na szlaku, a od czasu do czasu nieco poprószyło, by po chwili mogło zrobić się jaśniej. W zimie jest to trasa dość utrudniona, tym bardziej kiedy nasypie sporo śniegu. Cóż jednak było to w obliczu innych sytuacji z jakimi musiałam się zmierzyć w innych Parkach Narodowych? Błahostką! 


Następnego dnia kontynuując Ścieżkę nad Reglami mogliśmy minąć Doliną Lejową, by ostatecznie porównać Doliny Kościeliska i Chochołowska do siebie. Śnieg był sporo ubity i trzymał nogę, więc nie było obaw, że noga nierówno wchodziła czy mogła się skądś zsunąć. Wszystko na tamten czas było takie jak miało być. Zakończenie wszystkich Parków Narodowych w akurat Tatrzańskim Parku Narodowym było początkiem nowego zwyczaju jaki zaczęłam obchodzić.


Wtedy bowiem zapoczątkował się zwyczaj powrotu do Tatrzańskiego Parku Narodowego w porze zimowej w okolicach sylwestra, kiedy tak naprawdę Stary żegna się i wita Nowy Rok. Symboliczny przełom jaki dzieje się w trakcie tego czasu daje nie tylko nadzieję na lepsze jutro, ale też jest przyczynkiem do zrobienia czegoś nadzwyczajnego!


Prawie 40 kilometrów zeszliśmy w dwa dni krocząc i przecierając całą Ścieżkę nad Reglami tamtego czasu. Prawie 10 godzin spędziliśmy na szlaku i tym samym uhonorowałam dwa lata mojej parkowej wędrówki w Tatrach. Teraz tylko wracam wspomnieniami do tych postów, do zdjęć i do filmów. Dzięki temu "parkowanie" trwa nadal.

Życie jednak toczy się dalej. Szkoda, że liczba Parków Narodowych w tym zakresie jest ograniczona, bo zawsze jest jakiś tam koniec. Myślę jednak, że krocząc już po nowych terenach z nowymi towarzyszami podróży i z nowymi postanowieniami w Nowym Roku, który jest jakby taką nową i czystą kartką w kalendarzu w duszy i sercu będę miała poczucie spełnienia odhaczonej rzeczy jaką było Szlakami Polskich Parków Narodowych :)

Z kolei teraz ja już jadę w następną podróż... A Ty? Dokąd prowadzi Ciebie Twoja droga?



Komentarze