Najpiękniejsze chwile pojawiają się we wspomnieniach, kiedy dochodzi do naszej świadomości dobitnie, że właśnie tamtego razu wtedy na trasie spędziło się najlepszy czas swojego życia. Czy też tak macie? Wracacie do szlaków, które na stałe zatrzymały się w Waszej pamięci? Ile macie takich wspomnień? Czy lubicie oglądać zdjęcia i przypominać sobie wędrówki, które przeszliście?
Tamtego razu to było w Słowińskim Parku Narodowym...
Piękna, słoneczna pogoda skłaniała nas do przetarcia nowego szlaku w Słowińskim Parku Narodowym. Stacjonowaliśmy w Łebie, skąd wyszliśmy tamtego dnia na trasę czerwono-zielonym szlakiem w kierunku Góry Łąckiej, a raczej Wydmy Łąckiej. Szlak liczy sobie około 9 kilometrów i przechodzi się przez Rąbka, gdzie znajduje się płatne wejście do Słowińskiego Parku Narodowego, by potem prostą asfaltową drogą mijając wyrzutnię i pomost widokowy można szybko dojść do Góry Łąckiej. Tak też zrobiliśmy i zajęło to nam raptem około 2 godzin. Z Rąbka odbywają się przejazdy meleksem pod same wydmy. Znajduje się również tutaj wypożyczalnia rowerów. Po uiszczeniu opłaty i oczywiście podbiciu pieczątki do mojej książki "Polska. 23 Parki Narodowe" autora Pawła Fabijańskiego, z którą nie rozstawałam się, gdy zwiedzałam wszystkie Parki Narodowe, przeszliśmy pod kładkę i wieżę, z której rozpościera się widok na całe Jezioro Łebsko.
Słoneczna pogoda kusiła wielu turystów, by mogli zwiedzać tereny Słowińskiego Parku Narodowego. Ogólnie główną atrakcją Parku są wydmy. Przenoszony przez wiatr piasek tworzy ruchome wydmy wysokości około 30 metrów, zasypując żywe nadmorskie lasy, bagna, a nawet osady ludzkie (ruiny zasypanego kościoła zobaczyć można koło Łeby), odsłaniając jednocześnie szczątki niegdyś zasypanych drzew tzw. "martwe lasy", które spotkaliśmy na swojej drodze do Wydmy Łąckiej. Intensywność tego procesu nie jest jednakowa na całym obszarze.
Mierzeję Gardnieńską oraz zachodnią i wschodnią część Mierzei Łebskiej zajmują wydmy paraboliczne o niewielkiej prędkości przemieszczania się - do 3 metrów na rok. Mają one kształt półksiężyca o ramionach skierowanych pod wiatr, czyli na zachód. Roślinność opanowuje niżej położone ramiona opóźniając ich ruch. Wyższe czoło wydmy, trudniejsze do opanowywania przez rośliny wędruje nadal, wyprzedzając ramiona. Większość tych wydm została zalesiona. Najwyższa jest zalesiona wydma, na której znajduje się latarnia morska w Czołpinie (56 m.n.p.m.). Środkowa część Mierzei Łebskiej o długości około 5 kilometrów i szerokości do 1 kilometra - to obszar wydm ruchomych nie pokrytych roślinnością. Wędrują one z prędkością 3-10 metrów na rok. Przez najwyższą wydmę zwaną Łącką Górą (30 m.n.p.m.) prowadzi szlak turystyczny, którym się właściwie kierowaliśmy.
Jakie było moje zadowolenie kiedy to na Wydmie Łąckiej mogłam się poczuć prawie jak na pustyni. Co ciekawe, każdego roku wydma ta zmienia swój kształt. Dzisiejsza wydma nie jest taka jak trzy czy dwa lata temu. Czas, który przypominam sobie teraz opisując o tym przejściu po szlaku w Słowińskim Parku Narodowym jest niewspółmierny do sytuacji, kiedy czasem z różnych względów nie możemy wyjeżdżać i penetrować nowych terenów.
Z Wydmy Łąckiej do Wydmy Czołpińskiej jest 17 kilometrów plażą. My postanowiliśmy, że wrócimy szlakiem zielonym podziwiając panoramę Morza Bałtyckiego.
Hasło "Ahoj przygodo!" nabiera wymownego znaczenia, kiedy właściwie przypominam sobie tamte chwile, które trwały przez określony czas. Chwila ma to do siebie, że lubi trwać i ma swój ograniczony czas. To zależy w głównej mierze od nas samych, czy chcemy zapamiętać ją, czy zapomnieć na zawsze. Słowiński Park Narodowy był jedną z moich najlepszych wypraw życia. Śledźcie mnie na blogu, ponieważ niebawem wrócę do tego Parku.
Komentarze
Prześlij komentarz