Listopad w Bieszczadzkim Parku Narodowym

Są takie miejsca w Polsce, gdzie listopad wydaje się być najpiękniejszym miesiącem w roku. Kwestia tylko jest taka, jaki szlak obieramy i jaki jest cel naszej wędrówki. Wtedy naszym celem był tzw. Koniec Świata czyli Bieszczady, a innymi słowy Bieszczadzki Park Narodowy. 



Dojazd do najbardziej odległego Parku Narodowego na południowym-wschodzie Polski jest dobry, ale jechaliśmy kilka godzin, więc musieliśmy wziąć czas pod uwagę. Weekend w Bieszczadach tak naprawdę to nie jest bynajmniej dużo czasu, jednak na tyle długo, by przez chwilę przestać się śpieszyć i odsapnąć od zgiełku oraz pędu dnia codziennego. 



Tak, wtedy potrzebowaliśmy tego wszyscy. Cała nasza ekipa, a było nas wtedy cztery osoby, stwierdziliśmy, że musimy wyjechać na Koniec Świata. Podobno jest tak, że jeżeli się wyjeżdża w Bieszczady raz, to potem się do nich tylko już wraca. Ten Park Narodowy był kilka razy odwiedzany przeze mnie w latach, kiedy to zwiedzałam wszystkie Parki Narodowe. Ten wyjazd był wyjazdem już drugim. 


Nasza trasa była standardowa. Żółtym szlakiem z Wetliny, gdzie mieliśmy swój postój przeszliśmy do Przełęczy M. Orłowicza, by potem Połoniną Wetlińską, to jest czerwonym szlakiem dojść do Schroniska PTTK Chatka Puchatka, a stamtąd żółtym, a potem po krótkim czasie czarnym szlakiem przez około 1 godziny schodziliśmy do Górnej Wetlinki, by stamtąd busem dojechać do Wetliny. 
Co ciekawe, przy zejściu napotkałam na pełzające zwierzątko. Generalnie szlak był sporo błotnisty i sporo było mokrego śniegu. Na szczęście śnieg był przyczepny, więc buty się nie ślizgały zanadto. 




Podobno jest tak, że część siebie zawsze zostawia się w górach. I tak jak jest w tej piosence "Zabieszczaduj" Starego Dobrego Małżeństwa:

Zabieszczaduj dzisiaj z nami
niech pokłonią ci się połoniny
zabieszczaduj razem z aniołami
lot swój kieruj do Górnej Wetliny

Zabieszczaduj znowu z nami 
tutaj czas anielsko płynie
każdy potok gada z aniołami
o bieszczadzkiej wspomina krainie

Studnie tutaj zarosły wspomnieniem
sady tutaj pokrzywione dziko
w procesji sierpniowej schodzą zioła
do cerkiewek pukają po cichu

Ta kraina święta niepojęta
w tej krainie pięknie tajemniczo
tu nad nami bieszczadzkie anioły
uskrzydlone bieszczadzką modlitwą...


Człowiek zdaje sobie sprawę, że są takie miejsca na ziemi, w Polsce, w naszej krainie, gdzie można odpocząć i można zapomnieć o wszystkim. To Bieszczadzki Park Narodowy, do którego w tej chwili już tylko wracam...



Komentarze