Styczeń czy luty nie są miesiącami aż tak popularnymi jak kwiecień czy maj na wędrówkę. Przynajmniej z obserwacji wywnioskowałam, że nie ma aż tylu turystów na szlakach kiedy na zewnątrz plucha i śnieg, a my marzymy tylko o książce i o kołderce. Co jak to woli. Wtedy jednak potrzebowałam wyjścia w góry. Akurat z racji bliskiego ich położenia, nie miałam problemów, by do nich dojechać. Tym razem trafiło na Gorce, a raczej kierunkiem była Rabka-Zdrój, aby jeszcze uściślić cel mojej wędrówki był to mój 1 Park Narodowy: Gorczański. Gorce to malownicza, położona centralnie w polskich Beskidach grupa górska, a jej naturalne granice wyznaczają rzeki: od Beskidu Wyspowego odgranicza je Raba, Kamienica i Mszanka, od Beskidu Sądeckiego i Kotliny Nowotarskiej Dunajec. Z Pieninami graniczą poprzez Krośnicę i przełęcz Snozkę, natomiast przez dolny odcinek Lepietnicy, górny Raby i przełęcz Sieniawską z Pasmem Podhalańskim należącym do Beskidu Żywieckiego. Akurat tam charakterystyczne są rozległe hale, z których roztaczają się wspaniałe panoramy. Niestety nie tamtym razem. Było mgliście i dość ponuro, tylko śnieg oddawał jakąś jasność i urokliwość wędrówce.
Wybraliśmy się (akurat wtedy byłam w towarzystwie) z Rabki Zdrój czerwonym szlakiem w kierunku Starych Wierchów, gdzie tam przenocowaliśmy, a następnego dnia wyruszyliśmy z samego rana czerwonym szlakiem na Turbacz, co jest najwyższym szczytem w Gorczańskim Parku Narodowym, jak i również szczytem, który należy do Korony Gór Polski i liczy sobie 1310 m.n.pm.
Będąc w okolicach Starych Wierchów odwiedziliśmy polanę na Suhorze. Niestety z powodu sporej ilości śniegu i nieprzetartego szlaku, zrezygnowaliśmy z dalszej wędrówki. Stare Wierchy, to nie tylko szczyt, ale również Schronisko PTTK, które klimatycznie wita gości. Można nie tylko dobrze zjeść i się napić, ale również kupić małą pamiątkę.
Styczeń i luty, jak już wcześniej wspomniałam nie są sprzyjającymi miesiącami na wędrówkę, wszystko zależy od pogody. Z racji tego, że była sroga zima, trzeba było odpowiednio wcześnie wstać, żeby za dnia nie tylko zdobyć szczyt Turbacz, ale zejść do Nowego Targu. Akurat z Turbacza wychodzi kilka szlaków do Nowego Targu, m.in. żółty i zielony. W zależności od trudności można wybrać ten łatwiejszy, na który się zdecydowaliśmy, gdyż było dość ślisko.
W Schronisku PTTK Na Turbaczu można smacznie zjeść. Jest to duże schronisko, które oferuje bazę noclegową. W porównaniu do Starych Wierchów może przyjąć znacznie więcej gości. My z kolei zdecydowaliśmy się na przysłowiową kawę i ciacho, które nie ukrywam, ale bardzo mi smakowało.
By wybrać się w Gorczański Park Narodowy w styczniu lub w lutym, należy pamiętać o podstawowym wyposażeniu turysty zimowego. Dobrze jest kiedy ma się raczki i odpowiednie buty. Wtedy niestety skarżyłam się na wyślizgane buty, które niestety nie miały przyczepności. Moim atutem wtedy był zjazd na pupie, który w niektórych odcinkach trasy bardzo było przydatne.
Schodząc do Nowego Targu odczuwałam bolejące nogi, gdyż trasa w dwa dni liczyła sobie ponad 30 kilometrów. Jednak polecam wyjście w Gorczański Park Narodowy. Myślę, że w moich opisach na tym blogu jeszcze wrócę do tego Parku Narodowego. Poniżej dodatkowe zdjęcia z tamtej wyprawy:
Komentarze
Prześlij komentarz