Miłosne wyznania w Parku Narodowym Gór Stołowych

Miłość potrafi uskrzydlać! Człowiek unosi się ponad chmury tchnięty głębokim uczuciem i kontempluje błogość stanu, w którym ma szczęście akurat się znaleźć. Są różne stany tej pięknej emocji, a i też różne rodzaje oraz miejsca, gdzie się ją spotyka. Miłość do zwierzątka, miłość do dziecka, miłość do partnera/partnerki, miłość do przyjaciół etc. Mogłabym tak wymieniać bez końca. Akurat tą miłość spotkałam w Parku Narodowym Gór Stołowych i bynajmniej wtedy nie do człowieka. Jednak po kolei.
Ruszyliśmy szlakiem niebieskim z Duszniki-Zdrój w kierunku Szczeliniec Wielki, który ciesząc się wysokością 919 m.n.p.m zalicza się również do jednego ze szczytów Korony Gór Polski. Pogoda była, jak na pierwszym zdjęciu jest to ukazane, dość niesprzyjająca. Padał mokry śnieg i było mocno
ślisko, więc analogicznie trzeba było na siebie po prostu uważać. Miejsce postojowe mieliśmy w Kudowej-Zdrój, skąd autobusem dojechaliśmy do Duszników-Zdrój. Pobudka z samego rana była wskazana, a dokładniej tuż przed 6:00 rano, ponieważ luty tak naprawdę nie należy do tych miesięcy, gdzie dzień trwa np. do 20:00. Tutaj trzeba było szybko się sprężyć, by nie tylko dojechać do Duszników-Zdrój, ale przejść niebieskim, a potem żółtym szlakiem na Białe Skały, by ostatecznie dojść z Karłowa na Szczeliniec Wielki. Wychodząc z Duszników-Zdrój, tak jak wspomniałam kierowaliśmy się szlakiem niebieskim w stronę Skał Puchacza. Przed Skałami Puchacza znajduje się dość strome podejście. W tej porze roku było to sporo niebezpieczne, gdyż niekiedy śnieg nie był stabilny i łatwo można było po nim zjechać w dół. Na pewnej wysokości znajdowały się ubite schody, a jeszcze wyżej same schody wybudowane to ze skał a to z drewna, by łatwiej można było podejść do góry do Skał Puchacza. 





Na załączonych zdjęciach znajduje się szlak niebieski, który prowadzi do Skał Puchacza. Co ciekawe, tutaj znajduje się rozdzielenie szlaku niebieskiego na również żółty i zielony. Zielony szlak prowadzi w tym miejscu do Skał Józefa, a dalej jako Międzynarodowy Szlak do Polanicy-Zdrój. Niebieski szlak z kolei, którego w tym przypadku nie wybraliśmy jako kontynuacji prowadzi przez... Kopę Śmierci. Z racji kilku punktów ostrzegawczych na szlaku m.in. właśnie przy Kopie Śmierci i Narożniku wybraliśmy jednak bezpieczniejszy szlak żółty, który prowadził nas do Białych Skał. Tak zadecydowaliśmy w tamtym czasie, ponieważ szlak był w wyższych partiach skalnych oblodzony i obawialiśmy się sporych utrudnień w związku z przyczepnością. Już przy rozwidleniu szlaków znajdują się łańcuchy. Pamiętam jak wzięłam je z lekką nutką niepokoju, gdyż były one oblodzone, a pod nimi znajdował się spory zimowy uskok. Przy Skale Puchacza znajduje się również Ostoja Zwierząt i tak naprawdę trzeba było uważać gdzie się idzie, gdyż nierozważne zboczenie ze szlaku mogłoby nas kosztować sporym ześlizgnięciem się lub nawet upadkiem w dół... 
Chwilkę szliśmy niebieskim, a potem zielonym szlakiem, by móc w końcu na rozwidleniu skręcić na szlak żółty. Od tamtego właściwie momentu zaczęła się nasza bajka. Bajka o miłości, która dopiero miała mnie spotkać również w dalszej części tej wędrówki. Często jest tak, że ile oddamy przyrodzie, tym ona nam oddaje po stokroć. Oddając jej szacunek poprzez dbałość o jej środowisko, nie zostawiając żadnych zanieczyszczeń lub śmieci w jej części lub otulinie, czy nawet w samym jej środku, sama dziękuje nam, ludziom, przez swoje piękno, czystość, nieskazitelność dobre wspomnienia. Białe Skały na odcinku prawie 1 km to urozmaicona rzeźba piaskowcowego progu ze skalnymi urwiskami dochodzącymi do 30 metrów wysokości. W części zachodniej (na długości około 300 metrów), skalny próg jest zwarty, a poniżej niego rozciąga się blokowisko, ukryte w lesie. Środkowa część Białych Skał to dwie sąsiadujące ze sobą dolinki przedzielone skalną ostrogą, gęsto poprzecinaną głębokimi szczelinami. Różnica wysokości między dnami dolinek a górną powierzchnią ostróg sięga 20 metrów. W części wschodniej formy skalne są już mniej liczne, a próg jest niższy i mniej wyraźny.  Przejście przez Białe Skały to okazja, aby zobaczyć, jak w regularnie spękanych piaskowcach powstają "skalne miasta". Obserwując je nie trudno zauważyć, że gęstość pęknięć w skale nie jest jednakowa. Niszczenie skały przebiega najszybciej wzdłuż spękań, bo głównie nimi krąży woda, która oddziałuje niszcząco na piaskowiec. Można też oglądać przejawy pochylania się skalnych baszt.
Zjawisko to jest związane z wypłukiwaniem piasku także wzdłuż poziomo przebiegających granic warstw. Wówczas wyżej leżący blok traci podparcie, przechyla się, a w dalszej kolejności przewraca. W ten sposób "skalne miasto" przechodzi w fazę daleko posuniętego rozpadu i staje się chaotycznym rumowiskiem bloków. Co ciekawe, w Białych Skałach powszechnie występują kuliste i elipsoidalne zagłębienia urozmaicające rzeźbę ścian skalnych. 
Największe z nich dochodzą do 1 metra długości i osiągają podobną głębokość. Występują w odosobnieniu lub zespołowo, często wzdłuż jednej pierwotnej powierzchni pęknięcia skały.

Jak jeszcze można dotrzeć do Białych Skał?

Najkrótsze dojście z Lisiej Przełęczy, gdzie znajdują się zagospodarowane miejsca parkingowe, zajmuje 15-20 minut.
Alternatywne dojście z Karłowa szlakiem zielonym bezpośrednio do wschodniego odcinka Białych Skał trwa około 50 minut (3 km). Szlak zielony prowadzi dalej do Batorowa, a jego przejście zajmuje jeszcze 2 godziny (8 km). Utwardzona droga leśna biegnąca poniżej Białych Skał, wykorzystywana  przez szlak zielony, jest zamknięta dla ruchu samochodowego.
Idąc wtedy tamtym szlakiem napotykaliśmy od czasu do czasu drabinki, które były nieodzowną pomocą na szlaku. Wychodząc do Karłowa miałam poczucie dobrze wykorzystanego czasu na szlaku. Sporo atrakcji, które zafundował mi Park Narodowy Gór Stołowych dawało satysfakcję i chęć przemierzania dalszej części wyprawy. Z Karłowa, gdzie nieco odpoczęliśmy, zjedliśmy i napiliśmy się ciepłej herbaty skierowaliśmy się już bezpośrednio na szczyt Szczeliniec Wielki, który jest kulminacją Gór Stołowych, a także szczytem w skalnej koronie. Powierzchnia Szczelińca rozciąga się na wysokości 150 metrów powyżej położonego u jego stóp Karłowa.

Czy coś nam zagraża będąc na Szczelińcu Wielkim? 

Stoki Szczelińca Wielkiego pokryte są ogromnym rumowiskiem powstałym na skutek ruchów masowych, a obserwując znacznie odchyloną od pionu ścianą skalną Piekiełka można zadać sobie to wyżej postawione pytanie. Czy turyści mogą czuć się bezpiecznie? Chęć odpowiedzenia na to pytanie sprawia, że rozpoczęto już kilkadziesiąt lat temu stałą rejestrację przemieszczeń bloków skalnych w masywie. Geodeci, za pomocą specjalistycznych i precyzyjnych przyrządów określają, czy i jak poruszają się fragmenty płyty piaskowcowej. Udowodniono, że większość
tych ruchów ma charakter oscylacyjny i zależy w głównej mierze od sezonowych wahań temperatury i opadów. Są jednak miejsca, gdzie to przemieszczanie bloków skalnych jest ewidentne, np. Piekiełko, gdzie stwierdzono poziomy ruchu rzędu 1,43 mm na rok oraz osiadanie rzędu 1 mm rocznie. Chociaż te wartości mogłyby się wydawać małe i niewiele znaczące, wskazują one bezsprzecznie, że stoliwo Szczelińca Wielkiego nie jest całkiem stabilne! Nie jest to jednak powód do paniki - w przyrodzie stosunkowo rzadko mają miejsce zjawiska katastrofalne i podobnie jest w Górach Stołowych. Jedyny przykład ruchu masowego w czasach historycznych odnotowano w 1921 roku w czeskiej części Gór Stołowych. Fragment, który odpadł wówczas od ściany skalnej nie wyrządził jednak nikomu krzywdy.
My jednak obawialiśmy się przejścia zielonym szlakiem już na samym szczycie Szczelińca Wielkiego. Ogólnie wejście jest zamknięte w okresie zimowym i w niektóre szlaki wchodzi się na własną odpowiedzialność. Znając jednak swoje możliwości i wiedząc, że mamy potrzebne stuptudy czy raczki wiedzieliśmy, że możemy spróbować zaryzykować. Dzięki dobrej pogodzie, braku spadającego i marznącego śniegu, a także przy pojawiającym się słońcu  postanowiliśmy, że przejdziemy część szlaku na Szczelińcu Wielkim. Musieliśmy dość szybko przechodzić między poszczególnymi skalnymi przesmykami czy skalnymi urwiskami, ponieważ samo zatrzymanie się nie służyło nam z powodu okropnego mrozu. Było naprawdę mroźnie! Jednak miało to wtedy swój niepowtarzalny urok. 









A co z tymi miłosnymi wyznaniami na szlaku? 

Wpis zaczęłam bardzo tajemniczo i tak naprawdę chciałam skończyć go miłym, miłosnym akcentem. Z racji tego, że w Parku Narodowym Gór Stołowych byłam w lutym, a że w lutym jest Dzień Zakochanych przyroda sprawiła mi niesamowitą niespodziankę. Tak! To właśnie w tym parku po raz pierwszy dostałam serduszko walentynkę od samej przyrody. Podobno jest tak, że prawdziwa miłość potrafi stopić każde zamarznięte serce, że zawsze pokona przeszkody i zawsze wspiera w trudnych chwilach. Idąc szlakiem na Szczeliniec Wielki przez Białe Skały, a potem kończąc przez Łężyce w Dusznikach-Zdrój zastanawiałam się czy prawdziwa miłość rzeczywiście tak potrafi. A jednak! Cuda się zdarzają! Jednym z nich była właśnie ta chwila, którą umieściłam na fotografii!  To serce Parku Narodowego Gór Stołowych, które zostało wyżłobione jakimiś cudem w warstwie lodu! Innym sercem, które napotkałam, było na pniu drzewa. Mimo, że namalowane i mimo, że nie przez przyrodę, to człowiekowi w trakcie wędrówki tak jakoś podnoszą się morale. :)
Tamtego dnia przeszliśmy prawie 22 kilometry w 7 godzin. 
Jaką naukę zatem wyniosłam z Parku Narodowego Gór Stołowych?

Miłość jest po prostu wielka! 




Komentarze

  1. Super wyprawa w niesamowite miejsce! Byliśmy tam nieraz ale tylko w lecie. Ten opis zainspirował nas do powrotu w te miejsca ale w nowej, zimowej odsłonie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo polecam! Można się zakwaterować w Kudowej-Zdrój, skąd wychodzi wiele szlaków do Parku Narodowego Gór Stołowych. Ceny w zimie są niższe, na szlakach jest mało turystów, dzięki temu można odpocząć i pobyć tak sam na sam z przyrodą. :)

      Usuń

Prześlij komentarz